środa, 15 sierpnia 2018

Projekt "Szeherezada" - cz. 2

Uszyłam dodatkową koszulę do mojego stroju fantasy.  Tym razem miałam duży zapas materiału, więc zrobiłam poszerzany dół i odszycie dekoltu zamiast kusej lamówki. Zrobiłam nawet maszynowe ściegi ozdobne wokół szyi, na brzegach rękawów i na dole.
Do koszuli dołożyłam kamizele z tafty.

Kupiłam specjalną stopkę do zwijania materiału żeby móc łatwiej obrębić cieniutkie tkaniny i teraz przydała mi się do welonu, zrobionego z perłowego szyfonu. Szyfon okropnie się strzępi a obszywanie go ręcznie zajęłoby mi długie godziny. Nie mam wprawy w używaniu tej stopki a materiał też nie ułatwił sprawy wyjeżdżając z niej bokiem co chwila, ale jakoś to poszło.

Materiał na koszulę: silky asia  ze sklepu Textilmar w Gdyni, 2 metry bieżące. Zużyłam około 1,6 metra.
Materiał na welon: szyfon perła ze sklepu Textilmar w Gdyni, 1,5 metra.
Materiał na kamizelę: tafa i bawełna, też z Textilmaru, 1,5 metra.

Fantastyczna sesja zdjęciowa wyszła całkiem przypadkiem. Mieliśmy wieczorem grać w RPG lecz drużyna zaniemogła i zostało wolne popołudnie. Umówiłam się więc z Yuhime i poszłyśmy w plener w naszych strojach szykowanych na Twierdzę. Na granicy Wrzeszcza i Brzeźna są nieużywane bocznice kolejowe i opuszczony peron, w sam raz na klimaty post-apo :)







czwartek, 9 sierpnia 2018

Princeska


Chronologicznie jest to pierwsza uszyta tego lata sukienka, ale najdłużej czekała na fotkę. Po prostu nie miał jej kto dla mnie zrobić. Sukienka doskonale  sprawdza się w pracy, więc w końcu poprosiłam koleżankę o pstryknięcie fotki w czasie przerwy. Neutralne biurowe przestrzenie świetnie się do tego nadają J

Materiał: bawełna z elastanem kupiona w sklepie stacjonarnym we Wrzeszczu na klonowej, 3 metry bieżące. Pasek dokupiłam w Orsay’u na wyprzedaży.
Wykrój zapożyczyłam z mojej sukienki z kursu krawieckiego, tylko zamiast odcinanego dołu zrobiłam nowy szablon  z pełnymi panelami. Stąd wzrosło mocno zużycie materiału.
Dekolt za bardzo mi się rozciągnął w trakcie szycia i prasowania, więc zwęziłam go robiąc małą kontrafałdę pod szyją. Nawet jestem zadowolona z tego, jak wyszła J






sobota, 4 sierpnia 2018

Sukienka na upały

Miałam wenę na szycie i czas na szycie, więc uszyłam sobie zwiewną sukienkę na naprawdę upalne dni. Wykrój zrobiłam odrysowując bluzkę w kształcie litery "T" i przedłużając formę. Materiał był kupowany z myślą o bluzce więc miałam go tylko metr, ale problem załatwiłam dodając na dole pasek z innej tkaniny.

Sukienka jest wygodna, leciutka i mało się gniecie. Idealna na lato!







Materiał: silky lycra ze sklepu Textilmar w Gdyni -1 metr, 10 cm wiskozowej tkaniny i lamówka z wiskozowej dzianiny [2cm x 50 cm].

Szycie: 2 godziny [z przerwami na herbatę i pogaduszki z mężem :)]

Maszyny: domowa i owerlok.


Zdjęcia zrobiłam używając samowyzwalacza i roweru jako statywu. Potrzeba matką wynalazków! :D

Projekt "Szeherezada" cz. 1

W zeszłym roku po raz pierwszy pojechałam na imprezę fantastyczną do Giżycka, do Twierdzy Boyen. Sama impreza ma z resztą nazwę "Twierdza".

Bawiłam się świetnie z przyjaciółmi i postanowiłam w tym roku też pojechać.

Pomyślałam o stroju pasującym do prowadzonej przez Maćka Reihla kawiarenki w saharyjskim stylu i narysowałam sobie kostium inspirowany strojami perskich dam. wiem, rozstrzał terytorialny jest spory, ale to fantastyka, więc chodziło mi o zachowanie klimatu i nie rekonstrukcję.  A teraz sobie szyję :)

Podstawa stroju to koszula i szarawary.

Koszulę uszyłam z dwóch prostokątów z pokrojami na rękawy. Z boku są rozcięcia sięgające do talii bo inaczej koszula nie przechodziła przez linię bioder. Nie mogłam jej zrobić poszerzanej bo zabrakło mi materiału. Szyłam z naturalnego jedwabiu - tkaninę kupiłam kiedyś na Grunwaldzie; było to stare sari w kilku miejscach uszkodzone przesz szkodniki.

Szarawary uszyłam z jedwabiu kupionego na wyprzedaży w Hurtowni tkanin Izpol. Nówka sztuka, delikatny, ścisły materiał, jak na spadochrony ;) Szeleszczą, powiewają i pięknie się układają.

Do podstawowego stroju zamierzam jeszcze zrobić pasek z kółkami do podwieszenia torebki lub noża i opaskę na włosy do przyczepienia welonu. Jeśli wystarczy czasu powstanie druga koszula, tym razem już z poliestru i kamizela. Jeśli będzie zimno to okryje się moim historycznym płaszczykiem z Birki i też będzie dobrze. Nie mogę się doczekać tej imprezy :)

Fotografie zrobiła Barbara "Yuhime" Wyrowińska.








piątek, 3 sierpnia 2018

Grunwald 2018


Grunwald przeleciał szybciutko, zostawiając po sobie wrażenie wciskającej się wszędzie wilgoci, deszczu i błota. 
Namioty przeciekały, zwłaszcza ten nowo uszyty dla dzieci, więc teraz zastanawiam się czym zaimpregnować płótno lniane żeby moja praca się nie zmarnowała. Mimo wszystko to był udany wyjazd. 
Zbudowaliśmy z gliny i szklanych butelek piecyk ziemny z przeznaczeniem na wypiek chleba. Nic z tego nie wyszło przez deszcz – nie udało się dosuszyć pieca. Ale zabawa przy jego budowie była naprawdę niezła, zwłaszcza rozbijanie skamieniałej gliny na grudki i robienie z niej błota zdatnego do budowy.
Kury jak zwykle urozmaicały nasze obozowe życie, na przykład znosząc jajka w posłaniach różnych osób. Ponieważ ich obecność staje się obozową tradycją Chorągwi  Gdańskiej trzeba będzie za rok pomyśleć o kurzej infrastrukturze w postaci grzędy i koryta do karmienia. 
Wiata - centrum obozowego życia


Pobiliśmy rekord w sobotni poranek smażąc jajecznice na raty przez cztery godziny. Wiatr rozwiewał ogień na palenisku, więc rozgrzanie patelni było zajęciem dla cierpliwych. Na szczęście byliśmy tak głodni, że cierpliwości nie zabrakło.
Świetnie śpiewało się w kuchni przy pracy dzięki Ines, która nauczyła nas nowych piosenek. Dzieci śpiewały je jeszcze w samochodzie w drodze powrotnej.

"Justycja"?
Tegoroczna próba generalna był naprawdę wesoła, bo w kocu nie padało. Przebrania jak zwykle zaskakiwały, Anonymus na koniach, jednorożce Nadrenii i procarze strzelający balonikami z wodą. I wspaniała „Justycja” odegrana przez Chorągiew  Gdańską w porozumieniu z oryginalnymi justycjariuszami. Warto było być na próbie!

Z własnych wyzwań przetestowałam mój gliniany piecyk, niestety popękał od razu po rozpaleniu w nim ognia. Już wiem, że przed rozpaleniem trzeba nasypać na jego dno trochę pisaku jako izolacji pomiędzy żarem a gliną. Potem warstwa popiołu spełnia tą samą
funkcję.

Okazało się w praktyce, że piecyk jest za wysoki jak na piec żarowy  i nie podgrzewa kociołka dostatecznie mocno, by szybko zagotować wodę lub potrawę. Następny zatem będzie trochę niższy. Średnica była dobra, tu nic nie trzeba poprawiać.
Źle rozmieściłam dziurki napowietrzające, bo nie przebiłam ich na całym obwodzie pieca. Z jednej strony ogień palił się dobrze a z drugiej wcale. W następnym na pewno to poprawię. Piecyk jest ogólnie naprawdę dobrym pomysłem i zamierzam tak długo nad nim pracować aż zrobię udany model.