niedziela, 22 października 2017

piątek, 20 października 2017

Krótkie spodnie

Czasem trzeba zrobić coś dla siebie i to jeszcze nic z rekonstrukcji. Postanowiłam się zatem nauczyć robić kieszenie wpuszczane. Sztuka ta okazała się bardzo prosta, więc poszłam za ciosem i do kieszeni doszyłam spodnie.
Trochę sobie żartuje. Kupiłam na Allegro sporo tkanin, które okazały się nie do końca takie jak w opisie i musiałam wymyślić coś, żeby je przetworzyć bez poczucia straty.
Posegregowałam wykroje z kursów szycia w Anwo S.C. i zdecydowałam, że przypomnę sobie jak się szyło spodnie. Zaczęłam od krótkich, żeby w razie porażki zmarnować mniej tkaniny.

Na początek odrysowałam formę spodni na nowym papierze, bo moje kursowe portki miały kieszenie w ramce a nie takiego typu jak w dżinsach. Dorobiłam kieszenie i skroiłam materiał.
Zszycie części było proste, ale na rozporek przeznaczyłam sobie cały wolny wieczór, bo nie pamiętałam, jak się go robi. Na szczęście są filmiki na YouTube. Sporo też dało mi spokojne przyjrzenie się poprzednim spodnim, kupionym w sklepie.
Nie od razu wszystko wyszło jak trzeba, musiałam pruć parę krzywych szwów, ale ogółem jest  dobrze.

Zapominałam o wycięciu tyłów ze złożonego materiału więc kratka nie jest spasowana. Pasek niezauważenie zmienił szerokość w trakcie wszywania a jego zakończenia poprawiałam pięć razy i w końcu dałam spokój. Na szczęście to moje spodnie i mogą być krzywe.

Wykrój robiłam w czerwcu i od tego czasu chyba schudłam, bo mam luzy w pasie. Na razie niczego nie zwężam, bo pewnie po zimie trzeba byłoby poszerzać ;)

Gotowe :)

wtorek, 10 października 2017

Ceramika bizantyjska

Zrobiłam na zamówienie trochę misek z terenów Cesarstwa Bizantyjskiego, datowanych na XI i XII wiek. To była przyjemność. Miski wychodzą mi już całkiem ładne, równe, cienkościenne. Wyrobiłam się.

Szkliwo jest bardzo ciekawe, nałożone cienko daje głęboki odcień brązu, a nałożone grubo słoneczną żółć. Dzięki temu miski wyglądają na starsze, niż w rzeczywistości ;)

Zdjęcia zrobiła Monika Urbańska-Ilecka, z Pracowni Mansarda.







piątek, 6 października 2017

Paskudna wełna, czyli jak się zmobilizować :)

Nogawice ze wstrętnej wełny
Kupiłam kiedyś na Allegro wełnę 100%, z której zamierzałam uszyć sobie piękna sukienkę w pasy. Miała być tkana splotem płóciennym, jasnoszara z bordowymi paseczkami. To, co dostałam było jakimś okropnym diagonalem z wystającym, metalicznym włosiem, gryzącym jak papier ścierny.

Byłam wtedy jakaś nieśmiała i nie zwróciłam tego paskudztwa, choć powinnam. Przez 10 lat przerabiałam tą wełnę, było tego ze cztery metry, więc szło powoli. Porobiłam kaptury z podszewką, spodnie wczesne, płaszczyki i w końcu nogawice dla mnie. 
Kiedy zaczynałam zabawę w reko uszyłam sobie pełny męski strój - nogawice, dublet, koszule i gacie i dumnie paradowałam w nim po Grunwaldzie. Ponieważ źle dobrałam materiał na nogawice i był to sztywny loden, to oczywiście pękły pierwszego dnia po założeniu. Na szczęście w zapasie miałam bawełniane portki kupione na straganie dla turystów za 20 zł i te szmaciaki służyły mi ponad 10 lat na każdej inscenizacji. 

W tym roku pojechaliśmy na inscenizację do Torunia, i jakoś mnie naszło, żeby w końcu uszyć męski strój na nowo zamiast wstydliwie opychać pod przeszywką koszulę z ikeowskiej bawełny i stare spodnie z zamkiem błyskawicznym. Z braku materiałów wyciągnęłam resztki ohydnej wełny w paski, zesztukowałam co się dało i zrobiłam nogawice. Za krótkie, źle spasowane, ale jednak. W Toruniu były tropiki i przeklinałam moje głupie pomysły :)
Nowy wykrój



Pomyślałam po powrocie, że więcej tego dziadostwa na siebie nie założę i kupię porządny materiał. z Wolina przywiozłam ładny kawałek wełny w kolorze "jasny ugier" i zabrałam się do dzieła. Nieudane nogawice posłużyły jako wzornik na nowe. Potem idą do  śmieci, bo ileż można się męczyć z tą wełną. Niech zostanie już tylko wspomnieniem :)



Nie ma to jak ręczne szycie :)

środa, 4 października 2017

Lengberg

Suknia i bielizna z Lengbergu. Krótki, ale napakowany informacjami film przedstawiający rekonstrukcje ubiorów z zamku Lengberg. Jest w nim sporo technicznych szczegółów i ciekawostek krawieckich.

Giezło

Giezło na początek XV wieku. Ten model dopasowywany jest tylko w biuście, a poniżej jest luźny.
To, co należy zmierzyć aby zrobić wykrój to:



a. szerokość w ramionach
b. obwód w biuście
c. długość giezła
d. długość rękawa
e. obwód ramienia
f. obwód nadgarstka



Głębokość dekoltu dopasowuje się po zszyciu całości tak, aby nie wystawał spod sukni. Zapas na podłożenie to 2 cm, a zapas na szwy to 1,5 cm.


poniedziałek, 2 października 2017

Dutch coat

Jeden z najszybciej uszytych ciuchów - tylko 2 dni. Mój rekord to 3 godziny, ale tego chyba długo nie pobiję.

Biały płaszcz na pierwszą ćwierć XVII wieku, tak zwany dutch coat. Przyodziewek dla żołnierza. Brakuje mu podszewki i kołnierza - nie byłam pewna, czy kołnierz był obowiązkowy, a podszewki zwyczajnie nie miałam z czego zrobić. I tak jestem zadowolona :)



Ciuch szyje się z ćwiartek materiału, podobnie jak średniowieczne robe czy houppelande. Różnica jest w wykończeniu - skrzydełka i mankiety rękawów.

Selfie szczęśliwego właściciela :)