czwartek, 31 marca 2016

Wiosna idzie, sezon się zbliża

Trochę ostatnio przystopowałam z rożnymi zajęciami, bo w pracy nawał roboty, a będzie jeszcze więcej.
Sezon za pasem, więc zrobiłam potężne zakupy lnu i zabieram się za obszywanie rodziny. Braki są dotkliwe, przede wszystkim w bieliźnie, którą postanowiliśmy wymienić  z białej na szarą.
Stan sukien i skarpet też nie najlepszy, ale czasu i sił za mało, żeby zmierzyć się jakoś ostro z tym tematem. Na poważnie zaczynam się zastanawiać, czy tego szycia jednak komuś nie zlecić. Do czego to doszło...

W każdym razie nici wełniane doszycia grubszej przyodziewy uprzędła mi niezrównana w tej materii Sylwia.

Nauczona podczas imprezy w Owidzu, że miękkie legowisko to podstawa zakupiłam w dobrej cenie miękki i gruby filc wełniany na maty. Wypróbuję go zapewne na Grunwaldzie, chyba, że wcześniej jeszcze zdarzy się jakaś wyprawa. W każdym razie pachnie owcą i ładnie się zwija w rolkę, więc nie powinno być problemów z przytroczeniem go do klamotów podczas pieszych wycieczek.

Żeby nie było za smutno, że tylko tekst i tekst, dorzucam zdjęcie z Redłowa dla tych wszystkich, którzy nie mają jak pójść nad morze ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz